piątek, 22 lipca 2011

Obra 2011 - Rodzina w komplecie (prawie) na rzece


Uff, ale bogaty ten rok w spływy. I znowu na kajakach - teraz prawie całą rodziną. Brakowało tylko Stasia - a reszta : Kasia, Dobrusia i Bogusia RAZEM. Na dwóch kajakach.

Oczywiście byli też Inni: Dawid z Synem Leo, Krzysiek z małym Kubą, Iza+Marek (kuzyn mój) z Kamilem. Wszystkich kajaków 6!

Robiliśmy trasę od św. Wojciecha do Lisiej Góry. Taki był plan i tak się udało zrobić.

Na rzece niski stan wody, ale Obra na tym nie traci, mielizn nie ma - tylko więcej przeszkód. Na pewno ciekawiej, ale nie na tyle, żeby było groźnie dla Dzieci.

No i pogoda: ciepło, słońce, raz deszcz (nocą), nocami było trochę chłodniej na szczęście.

Płyneliśmy od piątku 15.VII do poniedziałku 18.VII. Ludzi dużo było w sobotę - od startu z biwaku w Gorzycy, aż do początku Zalewu Bledzewskiego. Potem znacznie mniej.

Odbicie w bok na j.Chycińskie i samo jezioro, były takie jak myślałem że będą...



Film z dopływania do Jeziora Chycińskiego - (youtube.pl)

a po dopłynięciu - Jezioro Chycińskie i biwak z pomostem.


no i trochę radości - film...


Byłem już na Obrze kilka razy - dokładniej trzy, a pojadę następny i też będzie ciekawie. No i wreszcie cała Rodzinka RAZEM w Piątkę - nie na raty!

środa, 6 lipca 2011

Pliszka 2011 - opis na skróty




14 czerwca
Wyjazd ze Sląska po 18. Spotkanie za Gliwicami obu aut - jazda A4 aż za Legnicę.
Trochę za Legnicą się drogi autom rozminęły - w efekcie : Auto Ani w Kosobudkach koło mostu było 23, a samochód Szymka trochę po 24.

15 czerwca -środa
Rano dość wcześnie zbieranie się - przynajmniej części po to, aby koło 10 być po kajaki w Cybince (no i zostawić auta). Kossobudki to ładna osada i delikatnie mówiąc bardzo ustronna - 3,4 zabudowania i krzyżówka piaszczystych dróg. Cywilizacja, ale ładnie wkomponowana w dolinę rzeki. Rzeka przy moście wyglądała na wystarczająco głęboką do spływania.



Dojazd do najbliższej wsi Dobrosułów z asfaltem to 10km polną drogą - emocje były...

Kajaki w końcu z Cybinki dowieźliśmy - no i zaczął się spływ. Szybko jednak stwierdzono, że to raczej "schód" , bo więcej ciągnęliśmy kajaki. Po prostu b. płytko. Okolice oczywiście dzikie!


Brzegi były dość podmokłe - znalezienie biwaku nie było takie oczywiste - a zmęczenie dziwnym spływaniem narastało. Nasze oczekiwania - co do miejsca na namioty - były skromne. Miejsce mocno ustronne i zasłonięte udało się znaleźć. Nie było zabagnione.




Rano czekało nas dopłynięcie do mostu/młyna pod Drzewcami - ok. 1km.


16 czerwca -czwartek

Rano jeszcze trochę kajaki ciągnęlismy, jakieś 200/300 metrów. Potem zrobiło się głębiej i nieruchomo co do nurtu. Pojawił się zalew i mostek, prawdopodobnie kiedyś był tutaj młyn, bo pozostałości budowli nad rzeką były spore. Przenóska spora i niewygodna,



ale rzeka zrobiła się odrobinę głębsza - ciągłe szuranie po dnie ustało.

Dość dużo czasu zajęło nam wpłynięcie na wielką bagienną łąkę - na niej rzeka mocno meandrowała i za bardzo noclegu się dało się po prostu znaleźć. A teren piękny... Warto było czekać i szukać po pod koniec polany dostaliśmy się na miejsce, gdzie wystarczyło staranować ok 3m trzcin, a później był kawałek skarpy i ładny piaszczysty wzgórek. Okropnie ładnie tam było - całą tą podmokłą polanę o szerokości ponad 1km mieliśmy na czołowej panoramie.



No, w takim miejscu żal nie być. Zostaliśmy i biwakowaliśmy.




Gdyby kiedyś nasz spływ był na tyle długi , że można by wygospodarować 1 dzień wolny od spływania - to właśnie w takim miejscu chciałbym go mieć.

17 czerwiec - piątek

Nie za wcześnie z rana rzuszyliśmy, rzeka już głęboka. Tuż przed mostem we wsi Pliszka, na niby spokojnym odcinku, podczas pokonywania przeszkody typu kłoda olchy - kajak Szymona i Marka robił go spodem. Kłoda się ruszyła na podparciu na brzegu i przycisnęła Szymona jak się przeciskał z kajakiem. Należy tu dodać moją "niemądrość", bo do poruszenia kłody olchowej mocno się kajakiem przysłużyłem - po prostu drugim brzegiem robiłem pokonanie kłody - ale górą. Swoje dołożyłem - nigdy takiego numeru nie zrobię.

Na szczęście Szymon poza siniakami nic trwałego nie zaliczył ..uff...




Podczas pomagania, a raczej prób pomagania Szymonowi wyszła podstępność Pliszki - brzegi podbagnione i zero zaparcia żeby coś podnieść, odsunąć. Błota na ponad 1,5m głębokości.

Potem zaraz za mostem przenóska przy hodowli pstrąga.


Po chwilowych zaburzeniach z czystością, rzeka zrobiła się bardzo urokliwa, nie było już najmniejszych problemów z głębokością rzeki - może było już nawet pół wiosła do dna.



Wiedzieliśmy, że przed nami jezioro Ratno, niewielkie o ok. 1 km szerokości, ale zupełnie bez zabudowań - tylko las.
No i w końcu dopłynęliśmy, lecz sam "wjazd" na jezioro to odrębna historia: niezbyt wysokie trzciny tworzyły z rzeką wąski i bardzo kręty tunel, po bokach szeroko niskiej zieleni. Zakręty i zakręty - a jezioro już się czuło...
Na zdjęciu było to jakoś tak:

a na filmie trochę więcej emocji:

Film - wpływanie na jezioro Ratno.

Na jeziorze było tak jak się spodziewałem - ciekawe czy są jeszcze takie jeziorka dostępne z kajaka/spływu na Mazurach. Biwak był niedaleko na podwyższonym brzegu - w sosnowym lesie. Sucho - pomost - miejsce na namioty. Jedyne co szwankowało to zarastanie jeziora roślinnością - kąpanie jest utrudnione. Pomosty to raczej dla wędkarzy.



No w każdym razie - biwak/nocleg/poranek świetne. Szkoda, że to ostatki na spływie.

Na następny dzień zostało niewiele - tylko do mostu pod Gądkowem Wielkim - na początku jeziora Wielickiego.



18 czerwca -piątek

Rano poprawiliśmy sobie humory - i ruszyliśmy na spotkanie mostu pod Gądkowem, przepłynęliśmy dośc szybko jezioro, które znowu prezentowało się pięknie i dziewiczo:



A potem i to dość szybko: most kolejowy, no i właściwy most tuż przed wypłynięciem na jezioro Wielickie. Koniec spływu i czekanie na zabranie kajaków.

Podsumowanie

Zrobiliśmy nie za wiele, podczas tych 4 dni spływu - trochę tłumaczy nas zbyt płytki początkowy odcinek od Kosobudek. Powinno się, przy tym stanie wody zaczynać od mostu przy Drzewcach - a tak zrobiliśmy ok. połowę ze wstępnego bardzo szacunkowego planu:



Rzeka jest urokliwa, ustronna - biwaki, jak trochę poszukać (bo gotowych nie ma żadnych) też są urokliwe i ustronne... oby przed nami były jeszcze następne takie rzeki.



I w skrócie to by było na tyle... - prawie, bo jeszcze tradycyjne zdjęcie Grupowe:



© WG 2011 + ©foto: DZ, WS