14 czerwcaWyjazd ze Sląska po 18. Spotkanie za Gliwicami obu aut - jazda A4 aż za Legnicę.
Trochę za Legnicą się drogi autom rozminęły - w efekcie : Auto Ani w Kosobudkach koło mostu było 23, a samochód Szymka trochę po 24.
15 czerwca -środaRano dość wcześnie zbieranie się - przynajmniej części po to, aby koło 10 być po kajaki w Cybince (no i zostawić auta). Kossobudki to ładna osada i delikatnie mówiąc bardzo ustronna - 3,4 zabudowania i krzyżówka piaszczystych dróg. Cywilizacja, ale ładnie wkomponowana w dolinę rzeki. Rzeka przy moście wyglądała na wystarczająco głęboką do spływania.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJDuQvAzUqNx9uO-FY3up5Eq45YLmVoS1XLFjxszZ3pBC0C-1F9W5b8rVRVKVP79ngwqq6QJc8mhkOtrXJ3z5-XGkOMl_HiJk9mx0xVIIGRaRnDhOVqm60Td8KIVTU5a6kfaDQi89He0E/s200/PICT4023.JPG)
Dojazd do najbliższej wsi Dobrosułów z asfaltem to 10km polną drogą - emocje były...
Kajaki w końcu z Cybinki dowieźliśmy - no i zaczął się spływ. Szybko jednak stwierdzono, że to raczej "schód" , bo więcej ciągnęliśmy kajaki. Po prostu b. płytko. Okolice oczywiście dzikie!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlx12Sx4bTkdCaWO_7okUnD34fnoYmCptP9F0nQgk3fzZ6m5pSS5uRd0XglrVQ3ZIoqkA0T1WlmqACykWEuoFCN9bBQ5ZOs7-SHOwACHZtkk6xvMFyyAqf9pytr5Uh2DGbL6_9TERMVxY/s200/pliszka1_1.jpg)
Brzegi były dość podmokłe - znalezienie biwaku nie było takie oczywiste - a zmęczenie dziwnym spływaniem narastało. Nasze oczekiwania - co do miejsca na namioty - były skromne. Miejsce mocno ustronne i zasłonięte udało się znaleźć. Nie było zabagnione.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijkA1RkL4IpkOYjXOlGRRpYNuqlKh3EDw7T-bXNMu1EVr9lMcMNK9ehTDItU0RKwWGcUPNxsr-NiyzNSMv8OizkmfdI7OX5m-cZipv_E_kJsXCGdh3ubP2wcHz_d49si9E0usvOTHW4Ko/s200/pliszka1_2.jpg)
Rano czekało nas dopłynięcie do mostu/młyna pod Drzewcami - ok. 1km.
16 czerwca -czwartekRano jeszcze trochę kajaki ciągnęlismy, jakieś 200/300 metrów. Potem zrobiło się głębiej i nieruchomo co do nurtu. Pojawił się zalew i mostek, prawdopodobnie kiedyś był tutaj młyn, bo pozostałości budowli nad rzeką były spore. Przenóska spora i niewygodna,
ale rzeka zrobiła się odrobinę głębsza - ciągłe szuranie po dnie ustało.
Dość dużo czasu zajęło nam wpłynięcie na wielką bagienną łąkę - na niej rzeka mocno meandrowała i za bardzo noclegu się dało się po prostu znaleźć. A teren piękny... Warto było czekać i szukać po pod koniec polany dostaliśmy się na miejsce, gdzie wystarczyło staranować ok 3m trzcin, a później był kawałek skarpy i ładny piaszczysty wzgórek. Okropnie ładnie tam było - całą tą podmokłą polanę o szerokości ponad 1km mieliśmy na czołowej panoramie.
No, w takim miejscu żal nie być. Zostaliśmy i biwakowaliśmy.
Gdyby kiedyś nasz spływ był na tyle długi , że można by wygospodarować 1 dzień wolny od spływania - to właśnie w takim miejscu chciałbym go mieć.
17 czerwiec - piątek Nie za wcześnie z rana rzuszyliśmy, rzeka już głęboka. Tuż przed mostem we wsi Pliszka, na niby spokojnym odcinku, podczas pokonywania przeszkody typu kłoda olchy - kajak Szymona i Marka robił go spodem. Kłoda się ruszyła na podparciu na brzegu i przycisnęła Szymona jak się przeciskał z kajakiem. Należy tu dodać moją "niemądrość", bo do poruszenia kłody olchowej mocno się kajakiem przysłużyłem - po prostu drugim brzegiem robiłem pokonanie kłody - ale górą. Swoje dołożyłem - nigdy takiego numeru nie zrobię.
Na szczęście Szymon poza siniakami nic trwałego nie zaliczył ..uff...
Podczas pomagania, a raczej prób pomagania Szymonowi wyszła podstępność Pliszki - brzegi podbagnione i zero zaparcia żeby coś podnieść, odsunąć. Błota na ponad 1,5m głębokości.
Potem zaraz za mostem przenóska przy hodowli pstrąga.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieQ-LsBvb9U0PP8tAWod98BKTszD1CBC81G1fhNU8ewCkfEXOw8n6573aMK9U_ik6hvdOet7VyBvVsnTqbC6gIYIS6Y5xe_AP4j3mDTLMmyptBqi1aqbMYuY8DcwK6zoFZXmIEZrLAYlI/s320/przenoska_2.jpg)
Po chwilowych zaburzeniach z czystością, rzeka zrobiła się bardzo urokliwa, nie było już najmniejszych problemów z głębokością rzeki - może było już nawet pół wiosła do dna.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibz1mRAQFrojNfsVZNKw2icCOhUQgThhxX1KvJaRQzuDORXKKLnuoAl8FKwvQEG1BULE3iVCFJitOLckefPdVXxvmbQLwpEb4Qn0G_aYeQyt2I5weBx4eDne-9BoTtutWtIEkz85DpcEs/s200/urokliwie_przed_jeziorem.jpg)
Wiedzieliśmy, że przed nami jezioro Ratno, niewielkie o ok. 1 km szerokości, ale zupełnie bez zabudowań - tylko las.
No i w końcu dopłynęliśmy, lecz sam "wjazd" na jezioro to odrębna historia: niezbyt wysokie trzciny tworzyły z rzeką wąski i bardzo kręty tunel, po bokach szeroko niskiej zieleni. Zakręty i zakręty - a jezioro już się czuło...
Na zdjęciu było to jakoś tak:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTLEvv28c3z8AIz9Bf8dX7fVd1_24SoDTpB0UXPfEPqLFcyfRzab3KxjQnmjqWGOocLFESik7widHDgFk97KBLb8HCz7ganSza3HAxsq18vIC53AtLFkkpGH0ai26ADDyK1dFQdOXJShQ/s320/wplyw_na_jezioro.jpg)
a na filmie trochę więcej emocji:
Film - wpływanie na jezioro Ratno.Na jeziorze było tak jak się spodziewałem - ciekawe czy są jeszcze takie jeziorka dostępne z kajaka/spływu na Mazurach. Biwak był niedaleko na podwyższonym brzegu - w sosnowym lesie. Sucho - pomost - miejsce na namioty. Jedyne co szwankowało to zarastanie jeziora roślinnością - kąpanie jest utrudnione. Pomosty to raczej dla wędkarzy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI-BgjgH6tdcdrzE4rEYe7SsyE3amTlkz8odUGKJvQNimzHnCGMgne3B7_Cuag5gG96PMlTDFB2vP92PnNRwKpsowhcNcemgdmmG1UqoALCbZ0L0cCarSvrT9qGIqGTPA8uKMAPwtVdpc/s200/biwak_ost_ognisko.jpg)
No w każdym razie - biwak/nocleg/poranek świetne. Szkoda, że to ostatki na spływie.
Na następny dzień zostało niewiele - tylko do mostu pod Gądkowem Wielkim - na początku jeziora Wielickiego.
18 czerwca -piątekRano poprawiliśmy sobie humory - i ruszyliśmy na spotkanie mostu pod Gądkowem, przepłynęliśmy dośc szybko jezioro, które znowu prezentowało się pięknie i dziewiczo:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2KCSRku-gWulvjvsx5Nq8REqGXdslAockR_Mg_MA5S3Bmp3F_llZftOyp0hGtVhL5Ed0FUimWwggDejKN3Sgo-d7ODOYZSSS5urb0POu7nRA8dAoxBKd2qAPgerUGKw_oQH2pbyijcHY/s400/panorama_jezioro.jpg)
A potem i to dość szybko: most kolejowy, no i właściwy most tuż przed wypłynięciem na jezioro Wielickie. Koniec spływu i czekanie na zabranie kajaków.
PodsumowanieZrobiliśmy nie za wiele, podczas tych 4 dni spływu - trochę tłumaczy nas zbyt płytki początkowy odcinek od Kosobudek. Powinno się, przy tym stanie wody zaczynać od mostu przy Drzewcach - a tak zrobiliśmy ok. połowę ze wstępnego bardzo szacunkowego planu:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQqiA_4_3LtrRsVT12WS6a-xjyToHYZDFZfMR601yBTzycpYb7NOdzJ4EXGBQlNKyGRlhZIi-EUhadnFp1API55w2AXOD9vl2SeVfGvZTq72xcVCIqR1MfmbZnXTU7nzFvWrcBp1ErLis/s320/plan_pliszka_relizacja.PNG)
Rzeka jest urokliwa, ustronna - biwaki, jak trochę poszukać (bo gotowych nie ma żadnych) też są urokliwe i ustronne... oby przed nami były jeszcze następne takie rzeki.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-XvT7qz7d7XCy66bnkjsUFo__IDujBeg_s3eMjYweO4Ra1lieMQrji_lflTeRclTZOXIZdzghQvDzaAjnZNJ6zq12mRy3dvBYmbpSEIBWe_7d674sUQD3JbkKaMa8gF8z6Dfjwg48mcg/s320/noclegi.PNG)
I w skrócie to by było na tyle... - prawie, bo jeszcze tradycyjne zdjęcie Grupowe:
© WG 2011 + ©foto: DZ, WS