środa, 2 lipca 2014

Mierzęcka Struga rodzinnie 2014

Spływ rodzinny w dniach  19-22 VI 2014. 


W Boże Ciało 2014 pojechaliśmy na spływ (już IV !) - tym razem za sugestią p. Jarka z Drezdenka -wybraliśmy mało znaną Mierzęcką Strugę na Pojezierzu Dobiegniewskim:


Dojazd do Drezdenka z Bielska jest, poza odcinkiem Skwierzyna-Drezdenko, czystą przyjemnością co do łatwości, prostoty i szybkości jazdy. 6godz. 12 minut i byliśmy w Drezdenku w Stanicy Wodnej. Piękne miejsce dojazdowo-startowe i piękne wspomnienia (wszak z tego miejsca starowaliśmy w 2013 na górną Drawę)...


[1 dzień - czwartek]

W czwartek rano koło 9 zaczęło się pakowanie rzeczy, kajaków na zaplanowany start rzeki.

Sama rzeka Mierzęcka Struga nie jest zbyt długa (ok. 55km) , oczywiście spławna na znacznie krótszym odcinku. Z opisów wychodziło, że dobrze będzie zacząć spływanie z okolic j. Osiek. Zaczęliśmy z sąsiedniego j.Lipie (plaża/przyst.PKS Długie). Najlepiej pokazać to na mapie:


Pierwszy dzień na wodzie był dość luźny, większość miała nocny transport więc plan był aby się dostać na jezioro Osiek i gdzieś tam na zachodnim początku (bo wg maps.google.com wyglądało tam na ustronnie i leśnie) zabiwakować.

Miejsce startu nad jeziorem Lipie takie sobie, ale ponieważ pogoda była niewyraźna to na plaży ludzi prawie brak.










na trasie od jeziora Lipie do jeziora Osiek jest małe śródleśne jezioro Słowo (czasem podawana nazwa Słowie) - przesmyki do wpływu i wypływu na to jezioro są drożne i całkiem urokliwe. My też urzeczeni jeziorem i całkiem ciepłą wodą zrobiliśmy spontaniczną kąpiel:





wrażenia niezapomniane - a we wodzie było cieplej niż na powietrzu.

Tuż obok miejsca kąpieli zaczynał się przesmyk, całkiem szeroki, na jezioro Osiek:



a zaraz potem pojawiła się zachodnia odnoga jeziora Osiek i odsłonięta skarpa na przeciwległym brzegu. Mimo, że wstępnie mieliśmy pomysł na biwak na bliższym brzegu (wstępne miejsce na podstawie maps.google.pl) - to jednak ta skarpa zdecydowanie nas przekonała. I tu wyszła przewaga oglądania rzeczy w realu w stosunku do tego co widać na mapach - i to jest piękne!




Biwak na skarpie oczywiście na dziko, częściowo skarpa była odsłonięta przez wycinkę drzew, ale dzięki temu były i widoki na jezioro i dużo drzewa sosnowego na ognisko.


[2 dzień - piątek]

Następny dzień dla nas rozpoczął się dość późno - zastartowaliśmy na  wodzie gdzieś koło 12 - a mieliśmy płynąć i płynąć.
Niestety plany były, przepłynięcie jeziora Osiek aż po Dobiegniew nam się udało, lecz potem zaczęła się taka ulewa, że pozostało nam czekać pod wiatą ośrodka harcerskiego. Czekaliśmy ponad 2 godziny aż ulewa ustanie. Po 16 deszcz odpuścił, ale my daleko nie mogliśmy już płynąć (konsultacje telefoniczne z p. Jarkiem wykazały że czekałby nas naprawdę długi odcinek bez dobrego miejsca biwakowego). Dlatego zostaliśmy na brzegu j. Osiek - przygotowane pole biwakowe miało mocno podniesiony standard: łazienki, wiata włącznie z miejscem na ognisko, plaża i pomosty do jeziora. Pełen luksus. Dzieci były zachwycone, a nam też przykro nie było...




dobrze zapamiętać to miejsce, bo jest warte odwiedzenia także poza kajakami (dojazd boczną drogą z centrum Dobiegniewa). W takim miejscu człowiek z dziećmi ma szansę rzeczywiście odpocząć. Tak się nam zakończył piątek.

[3 dzień - sobota]

W sobotę też miała być niepewna pogoda (przelotne odpady, trochę zachmurzeń), dlatego chcieliśmy wcześniej zacząć aby był jakiś zapas czasu na czekanie przed deszczem itp. Prawie nam się udało i już o 12 byliśmy na wodzie.

Ten fragment rzeki jest najmniej ciekawy, bo rzeka zwęża się i zbliża do Dobiegniewa, pojawiają się domki na rzeką i ogólnie cywilizacja. Krystaliczna dotąd woda, robi się na tym odcinku mniej krystaliczna. Gdzieś w połowie tego odcinka wpływa się na jezioro Wielgie i wtedy jest się najbliżej centrum Dobiegniewa.

Potem ok. 2 km trochę nieciekawego terenu miejsko-podmiejskiego i zaczyna się wysoce ciekawy teren. Czasem trochę drzew, a czasem teren odkryty, ale mocno pagórkowaty, brzegi po obu stronach rzeki są naprawdę wysokie.

   I znowu, to co na mapie wygląda na nieatrakcyjny teren łąkowy, okazuje się urozmaiconym pofałdowanym polodowcowym otoczeniem. To, że teren nie jest mocno zalesiony, tylko pięknie odsłania widok na wzgórza morenowe. Po drodze mijamy 3 mosty (drogowy, kolejowy, drogowy). Od ostatniego drogowego mostu do leśnego biwaku "Mierzęcin" jest ok. 1 godz. spływania. To ważne z tym biwakiem, bo chociaż teren widokowo piękny, to niestety podmokłe brzegi na namiot nie są za bardzo dostępne.



   Z tego fragmentu wiele zdjęć nie ma, bo mocno nam tam lało. Ten zapowiadany przelotny deszcz nie do końca był przelotny, końcówkę dziennego odcinka robiliśmy już w solidnym deszczu - czekanie pod drzewami na koniec deszczu zaczęło nas nużyć. Przecież płynięcie w deszczu to też przygoda.

ALE ALE - wszystko dobre co się dobrze (pięknie) kończy. Wreszcie dopłynęliśmy do biwaku leśnego "Mierzęcin". Miejsce biwakowo zagospodarowane w stopniu podstawowym, po prostu wykoszona trawa, ogrodzenie i największy luksus: wiata. Natomiast położenie i  otoczenie - no po prostu Kto był Ten wie. Była to nagroda za cały dzień spływania, w większości w deszczu. Do tego praktycznie od  momentu przybicia wyszło słońce i wszystko dostało pięknego oświetlenia.




Pole namiotowe położone jest trochę nad rzeką (10-15m) na zboczu sosnowego zagajnika. W oddali było widać łąkę na pagórku i interesującą ambonę na szczycie pagórka. Oczywiście poszliśmy tam na zachód słońca, to było niesamowite miejsce jak się okazało. Pod amboną zrobiona była prosta ławeczka ustawiona, a jakże, na zachodnią stronę. Taaak - tam można zostać na dłużej.




[4 dzień - niedziela]

Niedziela to ostatni dzień spływu (a raczej niedziela do południa). Rzeka zaczęła płynąć w lesie, urokliwie.
O 13 zakończyliśmy spływanie koło mostu we wsi Linkowo (to 2 godziny od biwaku). Do Drawy sporo nam zostało, a co dopiero do Noteci - to wszystko na następny spływ. Na pewno warto.


© WG 2014 + ©foto: KR