W dniach 13-16 lipca 2012 byliśmy na rodzinnym Spływie kajakowym. Skład się odrobinę odchudził - z przyczyn obiektywnych (Krzyśka z synem brak). Popłynęły trzy Rodziny w niepełnych składach. Na zdjęciu skład wyglądał tak (od lewej:Leonard, tato Dawid, Stasio i mama Kasia, Iza i Marek, "fotograf" Wojtek)
Startowaliśmy z Drzewiec, osady przy mostku. Od razu mocny akcent - przenoska, ale woda miała już przyzwoity poziom (tj. nie trzeba ciągać kajaków za sobą ).
1 dzień spływu to niedługi odcinek - dopłynięcie do wielkiej bagiennej łąki, rzeka jest spokojna i odludna:
po ok. 2 godzinach (pewnie można szybciej, ale po co) dopływa się do rozległej podbagnionej łąki, po której rzeka sobie meandruje, widoki także rozleglejsze i podmokłe:
... a potem jest biwak (a właściwie Biwak z uwagi na oferowane, ale ukryte, atrakcje):
...ach... chociażby dla tego fragmentu warto przyjechać na Pliszkę!
Deszcz był, ale nie przeszkadzał, padał jak byliśmy rozbici w namiotach. Poza tym mieliśmy płachtę 3m x 3m z brezentu, proste ale wybitnie użyteczne - deszcz ujarzmiony podczas przygotowania posiłków lub siedzenia przy ognisku (zdjęcie poniżej przy II noclegu).
Następny dzień to też nie wyczyn, odcinek do ustronnego jeziora Ratno, odcinek prosty z pojedyńczymi przeszkodami, najuciążliwsza była przenóska we wsi Pliszka:
ale Juniorowi się nawet to uśmiechało:
a samo jezioro Ratno otoczone lasem, żadnych zabudowań, jedyne ryzyko: na ładnym podwyższeniu idealnym na biwak II mogą już być Inni. Na szczęście teraz nikogo nie było:
(byli Tacy co ten drugi biwak stawiali ponad pierwszy - że piękniejszy)
Po rozbiciu namiotów solidnie popadał deszcz, ale była płachta i wszystko jasne:
Następny dzień to najdłuższy odcinek do spłynięcia.
Dość szybko dopłynęliśmy do końca jeziora Ratno:
a stamtąd było 30 minut do małego mostku , tuż przed jeziorem Gądkowskim - tam ostatnio kończyliśmy spływ Pliszką (vide: post Pliszka , poniżej).
Cóż: i mostek i samo jezioro Gądkowskie... się przepływa. Na końcu jeziora jest spiętrzenie, które spokojnie z rozpędu można pokonać w kajaku (ale trzeba zdecydowanie) - emocje gwarantowane. Zdjęcie niezbyt ostre , bo akurat trochę padało:
Dalsza część Pliszki JEST ZUPEŁNIE INNA. Płynie w głębokim korycie, często pojawiają się przeszkody w postaci zwalonych drzew:
nurt rzeki też robi się wyraźnie mocniejszy. Dzikość rzeki i otoczenia - bez zmian.
Pod wieczór pojawił się problem z miejscem na biwak, wysokie brzegi były często podmokłe, a dogodne i suche miejsca były dopiero na szczycie skarpy/zbocza, czyli kilkanaście metrów do góry! No, jest to niedogodność tego odcinka rzeki.
W końcu udało się znaleźć miejsce suche, płaskie, ale dość wysoko - nie byliśmy już o tej porze (po 19) wybredni:
Rankiem to co zostało do zrobienia, było trywialne: 2km spływania (już bez większych przeszkód/emocji) do pierwszego mostku w Sądowie. Tam telefon po transport i KONIEC Spływu
Spływ Pliszką szkicowo na mapie ze zaznaczeniem kolejnych dziennych odcinków:
© WG 07.2012